Piękną słoneczną wolną niedzielę zdecydowaliśmy się spędzić na małej wycieczce do Cascais. Można wypożyczyć tam rowery
za darmo na cały dzień - dzięki czemu zwiedzanie staje się znacznie łatwiejsze i aplikuje do organizmu dużo większą ilość endorfin.
Samo Cascais jest malutkim miasteczkiem - urokliwym, jak większość portugalskich. Widać tu na ulicach turystów, ale nie można powiedzieć że są tu ich całe rzesze. Mimo tego, iż był weekend, piękna pogoda i jest to nadmorski kurort to NA SZCZĘŚCIE nie trzeba było przebijać się przez tłumy. Można też znaleźć miejsce na plaży i nawet duży kawałek trawy w parku do grania w freesbee.
Aby zdążyć pożyczyć darmowy rower trzeba wstać bardzo wcześnie punkty wypożyczania są otwarte już od 8 rano i oczywiście cieszą się ogromną popularnością. W całym Cascais są 3 miejsca, gdzie można odebrać rower i w tym samym miejscu należy go też oddać) Dlatego, zaplanowaliśmy by wstać jak najwcześniej i już koło 10 stawić się na miejscu.Rzeczywistość jednak nieco nas zweryfikowała... otóż... ciężko wstać wcześnie po późno zakończonej imprezie a jeszcze ciężej szybko się w takim wypadku zbierać. ;) dlatego też do Cascais zawitaliśmy popołudniem - po 12 - a rowerów oczywiście już dla nas nie było. Nie przejęliśmy się tym zbytnio gdyż szczęście zawsze nam sprzyja i wiedzieliśmy że tak czy siak komuś szybko znudzi się jazda, by myśmy mogli odbyć wcześniej zaplanowaną wycieczkę:) Tym czasem poszliśmy pieszo na zwiedzanie miasteczka. Przeszliśmy się urokliwymi ulicami, wstąpiliśmy do pięknego ogrodu i do muzeum Santa Marta - polecam wszystkim. Po ogrodzie przechadzają się piękne pawie a muzeum spodoba się nie tylko prawdziwym koneserom takich miejsc. Jest dość małe więc można obejść je nawet w 20 minut. Można odnaleźć tam m.in obrazy Picassa, popodziwiać piękne azulejos, pokontemplować na dziedzińcu, odwiedzić robiącą wrażenie bibliotekę czy po prostu pooglądać eksponaty - myślę że każdy znajdzie coś dla siebie.
Naszym kolejnym przystankiem było Boca da inferno czyli usta (wrota) piekieł - grota, która wraz z wpadającą do niej wodą oceaniczną (podobno) wydaje odgłosy z piekła rodem. Niestety naszymi drewnianymi uszami nic takiego nie wyłapaliśmy, ale widok zapierał dech
w piersiach i jest to miejsce do którego trzeba się udać będąc w okolicy.
Gdy dotarliśmy do wypożyczali rowerowej "Guia" na samym końcu Cascais nie musieliśmy długo czekać na rowery - wystarczyło
10 minut a już mknęliśmy wzdłuż przepięknego wybrzeża cali szczęśliwi. Naszym planem było dojechanie do Cabo da Roca. Niestety wzdłuż wybrzeża Portugalczycy nie wybudowali ścieżki rowerowej a roztaczające się przed nami wzgórza, pod które mielibyśmy wjeżdżać na tych nie grzeszących nowością i dobrym stanem technicznym rowerach - skutecznie nas odstraszyły. Swoją przejażdżkę zakończyliśmy zatem na plaży Guincho, która obecnie bierze udział w konkursie na najlepsze portugalskie plaże i na której dzień wcześniej miałam okazję udzielać wywiadu dla portugalskiej telewizji na żywo - no cóż jestem teraz gwiazdą, a moim kolejnym celem jest Hollywood =) a co!!:)
Powrót do Cascais okazał się jeszcze przyjemniejszy gdyż jechaliśmy z wiatrem, przystając oczywiście by podziwiać
widoki - a uwierzcie! Jest co podziwiać.
Krótkie podsumowanie finansowe:
pociąg Lisbona (Belem) - Cascais - 2,05 EUR ( w jedną stronę)
rower - za darmo (wypożyczalnie czynne od 8 do 19)
Muzeum - za darmo. Godziny otwarcia (do 13) - przerwa- (od 15 do 19)