Po ponad 3 miesiącach niezapomnianej zabawy, wspaniałych wakacji i niemalże nieustannego przebywania razem, znów stanęliśmy z Tymonem na płycie wrocławskiego lotniska... Minęło za szybko... trochę nie moglismy w to uwierzyć (albo nawet bardzo nie mogliśmy) nie będę próbowała opisać słowami jak było, bo słowa nie wystarczą. Mogę jedynie podziękować i dziękować za ten czas będę zawsze, z całych sił i z całego serca! Lepiej być nie mogło!
DZIĘKUJĘ ZA JUŻ (i jak zwykle) PROSZĘ O WIĘCEJ
A na lotnisku czekała na nas Manu i Grześ z polskim chlebem, wódeczką, ogóreczkiem i kabanosikiem, zaraz potem dojechała Mama i Piotr. Dzień dobry Polsko!
Tak o to zakończył się nasz portugalski sen;) Obrigada!